Miałem okazje razem z kolegami w weekend majowy zajrzeć do schroniska Odrodzenie. Zamienilismy też kilka słów z nowym dzierżawcą. Jakie są moje wrażenia? Ogólnie bardzo pozytywne. W głównej sali stoi nawet telewizor LCD. To chyba dla turystów na długie, mrone, zimowe wieczory
Najbardziej zaintrygowały mnie opowiesci o tym jak funkcjonowali poprzedni najemcy. Sam miałem okazje zetknąć się z kilkoma rzeczami podczas lutowej wędrówki. Ale miejmy nadzieję, że takie opowiesci będą już krążyły, jako odległe legendy. Najbardziej w lutym sparaliżował nas duszący zapach dymu w głównej sali, który długo będzie trudny do usunięcia. Po kilkuminutowych obserwacjach zauważylismy strużkę dymu wydobywającą się z filara, wewnątrz którego prawdopodobnie jest komin. Przenikliwy ziąb sprawił, że siedziałem w czapce i w rękawiczkach w srodku, a należę do osób zimnolubnych. Mógłbym tak wymieniać jeszcze kilka przykładów: dym wydostający się z kotłowni przez otwarte okno i nie tylko, bo piec był nieszczelny, albo mocno wstawiona obsługa rozlewająca zupę przy bufecie. Zupę tą zamówilismy i mielismy zamiar zjesć. Może czasami warto takie cos przeżyć, dla wykreowania wyrazistego kontrastu. Teraz spoglądamy na to z usmiechem, tym bardziej jak opowiadamy znajomym wszystkie szczegóły każdego epizodu, jaki miał miejsce wtedy na Przełęczy Karkonoskiej. Podobno, stało się już normą, że do Odrodzenia z czeskich osrodków przywożono smieci, bo poprzedni najemca z chęcią spalał je w swojej kotłowni. Zaoszczędził jak nic, piec tak został zaklejony przetopionym plastikiem, że pewnie trochę trwało doprowadzenie go do pierwotnego stanu. Najsmutniejsze jest to, że jak starzy najemcy obejmowali pieczę na obiektem pod koniec 2007 roku, to zapowiadało się tak dobrze i było początkowo naprawdę niele, ale do czasu.
Ale nie będę się rozpisywał, o tym co było, bo to nieprzyjemne jest. Po lutowej wycieczce już prawie na stałe wykreslilismy ten obiekt z listy miejsc, które odwiedzamy chodząc po górach.
Ale… Dotarła na forum jakże dobra informacja o przejęciu pałeczki, przez nową osobę, więc stwierdzilismy czemu nie.
Nowy najemca wydaje się być osobą rozsądną i pełną optymizmu. Widać już wiele wkładu, jaki poniósł przy urządzaniu schroniska. Jeżeli taki kierunek będzie dalej obierany widzę ciekawe perspektywy dla „Odrodzenia”. A początki będzie miał trudne, bo sporo osób już wyrobiło sobie bardzo negatywne opinie o tym schronisku. I pojedynek na tym polu będzie najtrudniejszy zapewne. Czy starczy mu zapału i siły do walki na tak trudnym starcie? Życzymy tego z całego serca i trzymamy kciuki. Dla spragnionych mam informację, że oprócz zamawiania jedzenia i napojów, mogą ukoić pragnienie czeskim jak i polskim piwem
Będąc tam kilka dni temu skorzystalismy z takiej oferty. Bylismy tam w piątek dosyć wczesnie, chyba jako jedni z pierwszych klientów, ale niedługo było czekać na brak wolnych miejsc siedzących na słonecznym tarasie. Działo się tak pomimo kolejnych ławek wynoszonych na zewnątrz dla przybywających. Słoneczny dzień zachęcał turystów do pieszych wędrówek. Na nas podziałało to wręcz odwrotnie, trzy godziny ponad planowanego postoju.
Tak było miło i błogo. Dwa zdjęcia poniżej, dla zachęcenia innych do odwiedzenia schroniska „Odrodzenie”