Strona 5 z 13

: wt paź 23, 2007 7:14 pm
autor: Przemek
2007-05-02 godzina 17.30 – Siedzimy na tarasie w schronisku. Obralismy najatrakcyjniejszy kawałek tarasu, czyli bez wiatru. Jest on tak bardzo przenikliwy i dokuczliwy teraz. Tym bardziej jest on dla nas nieprzyjemny, gdyż ciała nasze są aktualnie w stanie bezruchu na ławeczce ;) Ale tak po za tym to cały taras jest dobrze nasłoneczniony, czyli w miejscu, w którym sobie odpoczywamy teraz, jest całkiem przyjemnie. Nie wiem jak to się stało, ale nie zrobiłem w tym miejscu żadnego zdjęcia :-k W zasadzie dziwne jest również to, że do końca dnia zrobiłem tylko dwa zdjęcia jeszcze. Może, dlatego że byłem tu już kilka razy i nie muszę już fotografować miejsc gdzie mam okazję być po raz wtóry. Ale patrząc z perspektywy czasu na to, to w całej wyprawie na samym końcu pojawiła się dosyć duża dziura w albumie na dysku komputera. Z drugiej jednak strony, co za dużo to niezdrowo. Kto te zdjęcia póŸniej będzie przechowywał, katalogował i kto zechce je w ogóle oglądać, gdy będzie ich zbyt dużo?

: śr paź 24, 2007 2:01 pm
autor: Ania z Poznania
Też na ogół nie robiłam już zdjęć będąc znów w tych samych miejscach, wczesniej obfoconych. I w sumie żałuję - bo po czasie zacierają się nie udokumentowane wspomnienia...

: pt paź 26, 2007 10:30 am
autor: Przemek
Ania z Poznania pisze:I w sumie żałuję - bo po czasie zacierają się nie udokumentowane wspomnienia...


Próbuję odszukać w swojej pamięci, co się działo tego dnia do samego wieczora i .....
nic prawie nie znajduję. Trzeba jednak nie doprowadzać do takich sytuacji, gdzie przez 3 godziny nie ma ani jednego zdjęcia, bo powstaje straszna pustka i dziura we wspomnieniach z wypraw.

: pt paź 26, 2007 10:36 am
autor: Przemek
2007-05-02 godzina 18.41 – Własnie schodzimy już na niższe wysokosci. Idziemy z schroniska Odrodzenie prosto do Przesieki. Dosyć spory odcinek drogi jeszcze przed nami, ale teraz nogi same układają się do marszu. Nagle, pomimo zmęczenia, bystre oczy mojego kolegi Tomasza Cz. dostrzegają cos interesującego na poboczu. - Hmmm… Ooooo….. – powiedziałem, potwierdzając zdziwienie i zarazem zainteresowanie dostrzeżonym obiektem ;) Dla niektórych to tylko zwykły kamień zapewne, ale ten kamień ma tak naprawdę duże znaczenie. Ma wyrytą datę budowy drogi, po której własnie stąpamy. Kamień ten stoi w połowie drogi od Schroniska do Drogi Sudeckiej. Dokładnej lokalizacji jednak nie pamiętam. Tak się własnie zastanawiam, czy kamień ten nie stoi w miejscu, gdzie trasa dalszego planowanego odcinka Drogi Sudeckiej przecina się drugi raz (z trzech) z obecnym niebieskim szlakiem (czyli trasą na Odrodzenie). Prawdopodobnie idąc kilkadziesiąt metrów dalej w kierunku Przesieki minęlismy drogę odbijająca w prawo okrążająca Suchą Górę, czyli dalszy odcinek planowanej Drogi Sudeckiej. Jeżeli tak własnie jest, że kamień ten znajduje się kilkadziesiąt metrów przed odbiciem drogi w prawo w kierunku okrążającym Suchą Górę, to by oznaczało, że data umieszczona na kamieniu dotyczyć może nie trasy Przesieka – Odrodzenie, tylko trasy, którędy przebiegać miała Droga Sudecka, a którędy przebiegała już w 1900 roku zapewne jakas wąska lesna scieżka czy dróżka. Bo Droga Sudecka budowana była chyba w miejsce już istniejącej dróżki, dotychczas niezbyt szerokiej, ani utwardzonej? Czy może się mylę?

: śr paź 31, 2007 1:00 pm
autor: Przemek
2007-05-02 godzina ok. 19.30 – Idziemy w kierunku Przesieki. Tam zachodzimy do Misia. Po długiej drodze trzeba się w końcu porządnie posilić, zrelaksować i dać odpocząć nogom. Do punktu początkowego, czyli do Warszawianki wrócilismy przed godziną 22. Czyli wnioskuję, że dosyć długo w tym misiu się relaksowalismy i odpoczywalismy. Szczerze mówiąc to nie pamiętam :dontknow: Ale tak myslę, że większosć czasu po wyprawie tam własnie spędzilismy. Na gorąco mielismy w końcu co wspominać i analizować. Liczymy sobie, jaką trasę przeszlismy, w jakim czasie i jakie przewyższenie pokonalismy. Większosć obliczeń możemy jedynie szacować. Brak nam jakichkolwiek przyrządów do okreslenia dokładnych danych. I tak na pierwszy rzut oka pokonalismy w przybliżeniu prawie jakies 30 km. Zajęło nam to z wieloma przystankami i przerwami około 12 godzin. A różnica między najwyższym a najniższym punktem nad poziomem morza to 800 metrów a może nawet kilkanascie metrów więcej. Nie zwracając jednak uwagi na te dane oswiadczam, że liczą się inne rzeczy, jakie pozostają po takiej zdrowej i przyjemnej dla ciała i ducha wyprawie. Aktywny wypoczynek w takiej postaci polecam wszystkim. Oczywiscie nie codziennie, ale jak ktos wyjeżdża w góry na 3-4 dni to nic nie stoi na przeszkodzie, aby jeden dzień spędzić ze znajomymi, z rodziną własnie w ten sposób jak opisałem wyżej. Wszystko oczywiscie w granicach możliwosci uczestników wyprawy. Nie ma nic gorszego niż zniechęcenie wyprawą spowodowaną zmęczeniem, zmarznięciem, zamoknięciem i przewianiem. Chodzi o to by czerpać z aktywnego wypoczynku i z bycia na łonie natury radosć. Zbliża się koniec dnia i koniec pobytu w Karkonoszach. Następnego dnia trzeba wracać do domu :? Ale plany następnych wycieczek już są omawiane, pomimo tego, że jeszcze nie zakończylismy obecnego pobytu. Plany planami, a życie pokazuje swoje. O dziwo następnym razem w Karkonoszach miałem być okazję już w czerwcu [-o< i dobrze, bo wydawało się, że będzie to dopiero paŸdziernik lub listopad.

: śr paź 31, 2007 6:34 pm
autor: Cieslak
No proszę - jaki happy end - w Misiu :)

: pt lis 02, 2007 10:58 am
autor: Przemek
Każda górska wycieczka powinna mieć w swoim zakończeniu jakis "happy end" ;)

: pt lis 02, 2007 12:11 pm
autor: Przemek
2007-06-22 godzina ok. 12.00 – No i znowu wpadłem z kolegą na kilka dni do Przesieki :iconbiggrin: Tym razem niestety tylko na cztery dni, więc trzeba te cztery dni dobrze wykorzystać. Dzis jest dzień przyjazdu, aklimatyzacji i krótkich wędrówek po okolicy. Nigdy nie ruszajcie gdzies we wyższe partie gór zaraz po przybyciu na miejsce. Trzeba dać organizmowi przywyknąć do nowych warunków no i trzeba odpocząć po mniej lub bardziej wyczerpującej podróży. Trzeba „założyć” bazę wypadową w jednym z wczesniej ustalonych miejsc. Zrobić ewentualne zapasy na czas pobytu. Jednym słowem sprawy czysto techniczne połączone z biernym wypoczynkiem (ławeczka, stolik, cos do konsumpcji). A co jutro? Jest to jeszcze wielka niewiadoma. Ciągle o tym dyskutujemy. Ale dnia nie zmarnujemy ;)

: wt lis 06, 2007 12:56 pm
autor: Ania z Poznania
Oooooooooo!
Ciekawe gdzie tym razem was poniosło!
No i gdzie tym razem będzie happy end - w Misiu czy gdzie indziej ;-)

: ndz lis 11, 2007 3:16 pm
autor: Przemek
2007-06-23 godzina ok. 9.00 – A co tam. Tym razem na samym początku powiem, w jakie miejsce próbowalismy się udać. Naszym celem stały się Œnieżne Kotły. Dosyć daleko są one położone od naszego punktu początkowego wyprawy, ale zawsze trasę można zmienić w trakcie marszu. Już na samym początku zdawalismy sobie sprawę z tego, że w razie jakichkolwiek zdarzeń analizujemy problem i modyfikujemy plan dnia. Przed samym wyjsciem kolega wysłuchał w radiu pogodę. Prognozy nie są jakies optymistyczne, ale nie ma też powodu do tego, aby rezygnować z wyprawy. Tak, więc ruszamy. Nasza początkowa trasa wiedzie żółtym szlakiem, który przebiega koło naszego punktu startu. Kierujemy się w stronę Drogi pod Reglami. Wiedzie tędy również droga rowerowa ER-2. Trasa na razie jak na spacerek niedzielny :) Bez poważnych podejsć i przewyższeń. Jest czas na rozglądanie się dookoła ;) i na spostrzeganie tego, czego nie widzą zwykli turysci.

: pn lis 12, 2007 8:48 am
autor: Cieslak
Na razie łatwo... ale jak odbijecie z Drogi pod Reglami w lewo, to już nie będzie tak lekko :)

: sob lis 24, 2007 11:10 pm
autor: Przemek
Otóż to. Szlismy sobie spokojnie tyle czasu, a tu nagle przychodzi nam skręcać w lewo 8-[ Zrobilismy duże oczy. Ale stromo! A końca nie widać. Uff... :shock:

: wt lis 27, 2007 11:26 am
autor: Cieslak
hehe :happy6:

: pn gru 03, 2007 9:07 pm
autor: Przemek
2007-06-23 godzina ok. 9.35 – Ledwo wyszlismy poza zabudowania Przesieki, ledwo zdążylismy rozprostować i rozgrzać nogi, a tu taki klops :? Z prawej strony nadciągają chmury, bardzo ciemne chmury. Drzewa niestety nie pozwalają nam dojrzeć jak wielkie rozmiary przybrało to monstrum, które nieubłaganie nadciąga. Trudno, będziemy się chować przed większym deszczem gdzies. Tylko gdzie? Hmmm… A może nie ma co martwić się na zapas. Może z dużej chmury będzie tylko mały deszcz, który nic złego nam nie zrobi. Wielka szkoda, że pogoda tak się zaczyna zmieniać na brzydką, bo jak startowalismy było nawet słonecznie tak jak teraz. Ale to już niedługo. Chmurki przejdą na lewą stronę i słonce zostanie zasłonięte. Ten przykry początek wyprawy nie oznacza, że cała przechadzka zakończy się klapą. To tylko tak Ÿle wygląda, a tak naprawdę wrażeń na całej trasie było co niemiara :thumbup:

: pt sty 11, 2008 10:58 am
autor: Przemek
A moją relację z czerwcowej i z każdej kolejnej wyprawy "przykrył snieg". :neutral:
Chyba muszę wziąć łopatę i poszukać miejsca, w którym przestałem pisać. Tylko każdy kolejny post będzie gryzł się z obecnie panującą aurą.