Pierwsza cegła?

Moderatorzy: Borowice.pl, Gawe, Cieslak, wkarkonosze

Awatar użytkownika
Lech
Odznaka Mała Złota
Posty: 210
Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:28 am
Lokalizacja: Poznań
Kontaktowanie:

Pierwsza cegła?

Postautor: Lech » czw lip 02, 2009 7:53 pm

Turysci organizujący sobie wycieczki do Poznania są wprowadzani w błąd z powodu panującego w mediach chaosu informacyjnego odnosnie rzekomego administracyjnego przymusu zwiedzania naszego miasta wyłącznie w asyscie licencjonowanego przewodnika, a w przypadku braku takiego opiekuna - karania mandatami. Tymczasem okazuje się, że grupy o charakterze niekomercyjnym nie są zobowiązane do wynajmu przewodnika turystycznego, a sankcje karne mogą dotyczyć tylko grup komercyjnych czyli wycieczek organizowanych przez wyspecjalizowane biura turystyczne prowadzące stałą działalnosć zarobkową.

Własnie minęła kolejna rocznica Wypadków Poznańskich, która zbiegła się z wystosowaniem przez Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego w Poznaniu takiego oto pisma:

Obrazek

Pierwszy krok w kierunku normalnosci? Więcej, bo może się okazać, że to pierwsza cegła wyciągnięta z muru dziwacznej policyjno-prawnej konstrukcji, jaką jest procedura szykanowania osób, także organizujących społecznie wypoczynek i turystykę w ramach szkolnych klubów krajoznawczych, parafii, harcerstwa, jako osoby prywatne itp., dzielących się swoją wiedzą i doswiadczeniem oraz przekazujących informacje krajoznawcze w polskich miastach i na szlakach turystycznych m.in. w górach.
Pozdrawiam

Lech Rugała

Obrazek
Awatar użytkownika
Lech
Odznaka Mała Złota
Posty: 210
Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:28 am
Lokalizacja: Poznań
Kontaktowanie:

Postautor: Lech » sob sie 15, 2009 3:13 pm

Przed ponad miesiącem pisałem tu o pierwszej cegle wyciągniętej w Poznaniu z muru dziwacznej policyjno-prawnej konstrukcji, jaką jest procedura szykanowania przez służby porządkowe turystów zwiedzających nasz kraj w niektórych miastach Polski. Czy inne miasta poszly w slady Poznania? Niestety, nie...

W czwartkowych wiadomosciach w Teleekspressie (TVP1) redaktor prowadzący program szydził sobie z cyrków, jakie nadal wyczyniają przewodnicy wespół ze strażnikami miejskimi w Krakowie, kontrolując turystów i żądając uprawnień od kogokolwiek, kto pokazuje zabytki i opowiada o nich, np. grupie znajomych. Zaproponował aby chodzić w grupie w taki sposób, żeby nie wyglądać na grupę (ha,ha,ha!!!). Wczoraj był to jeden z tematów dyżurnych na TVN.

Przyjaciele po Krakowie cię nie oprowadzą

... JEŒLI NIE MAJĽ LICENCJI PRZEWODNIKA

Oprowadzasz ciocię po miescie? Ciocia jest z zagranicy i nie mówi po polsku? Jesli nie masz licencji przewodnika i robisz to w grodzie Kraka - możesz mieć problem podobny do Marii Kantor. Funkcjonariusze zagrozili jej, że jesli będzie opowiadała znajomym o Krakowie bez specjalnego uprawnienia, może stanąć przed sądem.

Do Marii Kantor, mieszkanki Krakowa, przyjechało trzech znajomych, którym chciała pokazać swoje piękne miasto. Wycieczkę, w jaką się wybrali, zapamiętają na długo.

W jej trakcie do kobiety podeszli profesjonalni przewodnicy turystyczni oraz straż miejska. Powiedzieli, że jesli nie ma licencji przewodnika, oprowadzać po Krakowie nie może. W przeciwnym wypadku - stanie przed sądem.

Kantor, słysząc słowa strażników, nie mogła uwierzyć własnym uszom. Całą sytuację nazywa absurdalną. - W takim razie maltańczyków czy innych gosci, nie mogę zaprosić na obiad bo będę musiała się legitymować, że mam uprawnienia kucharskie - mówi z ironią.

"Podróżnicza przygoda" zadziwiła także przyjaciół kobiety. - To było smieszne i żałosne, przecież Maria nie brała od nas żadnych pieniędzy - opowiada jej znajomy, Paul French.

Kontrola musi być

Barbara Bukowska ze Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych w Krakowie przyznaje, że możliwe, iż zdarzyła się wpadka, jednak zaznacza, że tego typu kontrole są konieczne by nieprofesjonalni przewodnicy nie wprowadzali turystów w błąd. - Słyszymy wypowiedzi, że Piłsudski to przywódca AK - podaje przykład Bukowska.

Takich "kwiatków" jest jeszcze więcej. Pan Ryszard, który bije pamiątkowe medale pod Kosciołem Mariackim słyszał np., że "Sukiennice to sklep samoobsługowy".

Będzie dalej opowiadać

I choć pani Maria od straży miejskiej otrzymała upomnienie, swojego zachowania nie zmieni: deklaruje, że nie zważając na absurdalne przepisy, o Krakowie będzie opowiadać nadal.


Ÿródło => http://www.tvn24.pl/-1,1614783,0,1,przy ... omosc.html

To nie scenariusz do jakiegos ulicznego kabaretu z aktorami grającym główne role przewodników i strażników miejskich. To wszystko naprawdę się dzieje w kraju, w którym władze wszem i wobec trąbią o poszanowaniu wolnosci przekazywania informacji, a jednoczesnie wprowadzają policyjne procedury jak sledzenie, podsłuchiwanie i zaczepanie przez straż miejską ludzi opowiadających grupie znajomych o zabytkach i wtrącają się w prywatne relacje międzyludzkie. Jest gorzej jak za PRL-u, gdzie cos takiego, aby nie można było spokojnie - bez narażania się na zaczepki policyjno - przewodnickich patroli - pokazać znajomym kilka zabytków na otwartej ulicy miasta, było nie do pomyslenia...
Pozdrawiam



Lech Rugała



Obrazek
Awatar użytkownika
Cieslak
Moderator
Posty: 1589
Rejestracja: pn gru 06, 2004 12:35 pm
Lokalizacja: Wrocław/Przesieka
Kontaktowanie:

Postautor: Cieslak » śr sie 19, 2009 11:09 am

Dwa dni temu pokazywałem znajomej z Ukrainy wrocławską starówkę. Przypomniałem sobie wtedy posty Lecha z naszego forum. Tak sobie myslę, że jesli sprawa wylądowałaby w sądzie, to z ciekawoscią oczekiwałbym wyroku i jego uzasadnienia... Miałbym ciekawą pamiątkę dla przyszłych pokoleń ;)
Awatar użytkownika
Lech
Odznaka Mała Złota
Posty: 210
Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:28 am
Lokalizacja: Poznań
Kontaktowanie:

Postautor: Lech » śr sie 19, 2009 10:32 pm

Czy nie dziwne, że nikt w tym artykule nie kwestionuje prawa strażników miejskich do żądania tłumaczenia się z tego, o czym się rozmawia ze znajomymi na ulicy? Dlaczego traktuje się tłumaczenie nagabywanej Marii Kantor z tresci swoich rozmów ze znajomymi przed jakimis obcymi ludŸmi w mundurach jako "oczywistosć"? Dlaczego nikogo nie dziwi sam fakt iż władza - w tym przypadku Straż Miejska - w ogóle może domagać się takich wyjasnień!? Dlaczego Barbara Bukowska ze Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych w Krakowie przedstawia sprawę jakoby problemem nagabywanej było udowodnienie, że się kims tam jest lub nie jest (że nie jest się wielbłądem), a nie to iż by należało to jej udowodnić? Czy chodząc po miescie z grupą znajomych albo z wycieczką uczniów ze szkolnego koła turystycznego mam obowiązek spowiadać się z tresci naszych rozmów, nawet o zabytkach i historii, strażnikom miejskim w towarzystwie przedstawiciela miejscowych przewodników turystycznych? Czy strażnik ma prawo skontrolować, jesli nie ma przesłanek, że popełniane jest wykroczenie? Bo przeciez to, że ktos cos opowiada grupie osób, żadną przesłanką nie jest.

Przykładowo na komercyjnej stronie internetowej Blanki Myszkowskiej - przewodnika PTTK z Wrocławia, można znaleŸć takie oto pouczenie:

Ani strażnik ani policjant spostrzegając grupę nie wie, czy ta grupa na wrocławskim czy krakowskim Rynku jest wycieczką przedmiotową na "żywej " lekcji historii ze swoim własnym nauczycielem, czy komercyjną imprezą z biura turystyczego z "przewodnikiem-piratem". Jesli legitymowana osoba, czyli np nauczyciel, nie ma legitymacji przewodnickiej ani identyfikatora, czyli nie ma uprawnień przewodnika turystycznego, Straż Miejska, Straż Parku lub Policja może dosłownie zastosować przepis Kodeksu Wykroczeń i ukarać np nauczyciela grzywną (500zł - Artykuł 1 §1 Kodeksu wykroczeń). W takim przypadku jedną pomocą może być oddanie sprawy do sądu i indywidualne rozpatrzenie sprawy przez sędziego, gdzie trzeba będzie udowodnić swoje racje (np. że nie wzięło się od uczniów dodatkowych pieniędzy za prowadzenie lekcji - uczniowie będą musieli zaswiadczyć).


Czy ludzie, którzy rozgłaszają publicznie tego rodzaju głupoty, nie powinni być natychmiast pozbawieni licencji przewodnickich? Wszakże o fachowosć, a nie o nieznajomosć przepisów i mylenie pojęć, faktów itp., chodzi rzecznikom utrzymania regulacji zawodu przewodnika turystycznego. Od kiedy bowiem w Polsce to oskarżony o wykroczenie musi udowodnić niewinnosć, a nie oskarżyciel ma udowodnić mu winę? Czy ta pani aby nie przespała jakies 20 lat temu transformacji ustrojowej lub jest na tyle zindoktrynowana przez własne srodowisko przewodnickie, że nie jest w stanie zrozumieć, iż to nie nauczyciel ma cokolwiek udowadniać, tylko jest obowiązkiem funkcjonariuszy publicznych uzasadnienie swoich bezpodstawnych oskarżeń.

Ustawa o usługach turystycznych reguluje tylko i wyłącznie działalnosć komercyjnych biur podróży, a nie ogół obywatelskiej działalnosci w zakresie organizowania i oprowadzania wycieczek! Jesli wycieczkę organizuje jakiekolwiek np. stowarzyszenie, parafia, szkoła, zakład pracy, klub, grupa znajomych, osoba prywatna itp. - nie ma absolutnie żadnego obowiązku wykupienia usług miejscowego przewodnika i spowiadania się przed patrolami przewodnicko-policyjnymi z tego, o czym się mówi do grupy, nawet jesli są to rozmowy o zabytkach i historii.

Czasy ingerowania funkcjonariuszy publicznych w przekazywanie informacji krajoznawczych już minęły, co znalazło wyraz w konstytucyjnym zakazie cenzury. A to, że przewodnicko-policyjne patrole żądają uprawnień od każdego, kto pokazuje zabytki i opowiada o nich, np. grupie znajomych, to już jest po prostu zwyczajne bezprawie! Przy czym szczytem tego bezprawia jest fakt, że przedstawiciele prywatnego stowarzyszenia będący stroną w sprawie sledzą, * co kto mówi na ulicy i zastępują funkcjonariuszy publicznych w czynnosciach urzędowych, którymi powinny zajmować się wyłącznie osoby do tego powołane, i to wyłącznie za zgodą odpowiednich organów prokuratury. Do jasnej ch....! W jakim kraju my żyjemy???
Pozdrawiam



Lech Rugała



Obrazek

Wróć do „LuŸźne sprawy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości