U podnóża smiało wyrastających z Kotliny Jeleniogórskiej i imponujących swym ogromem wschodnich grzbietów Karkonoszy z górującą nad nimi nieżką, w Ciszycy koło Kowar, stoi urokliwie położony lecz mocno zaniedbany pałac. Przez długi czas, wraz z otaczającym go parkiem, stanowił scenerię niezwykłych wydarzeń opisanych w literaturze.
Początek wieku XIX to czas romantyzmu. Europa oszalała na punkcie turystyki i romantycznego krajobrazu. Karkonosze nadawały się do tego wprost znakomicie. Dlatego u podnóża tych gór nie brakowało letnich rezydencji. Zjeżdżała do Kotliny Jeleniogórskiej pruska arystokracja wraz z dworem królewskim na czele.
Pałac w Ciszycy (wówczas Ruhbereg) został zbudowany na początku XIX wieku dla namiestnika ląska hr. Carla Georga von Hoyma. W 1824 roku pałac ten zakupił namiestnik Wielkiego Księstwa Poznańskiego, książę Antoni Henryk Radziwiłł [1] wraz z otaczającym go parkiem i romantycznym zameczkiem mysliwskim zbudowanym w formie pseudoruiny na pobliskim wzgórzu, zwanym obecnie Radziwiłłówką. Razem z rodziną przyjeżdżał on tam głównie latem.
Ruina zameczku mysliwskiego na Radziwiłłówce w Ciszycy
Antoni Radziwiłł z Wielkopolski do Ciszycy nie miał daleko, więc bywał tam stosunkowo często. Cała rodzina Radziwiłłów bardzo polubiła swoje miejsce w Karkonoszach. Księżna Luiza, żona Antoniego, wraz z córkami Elżbietą i Wandą spędzali tam lato. Często zdarzały się tu towarzyskie wizyty przyjaciół. W wydanym w Poznaniu polskim przewodniku propagującym wędrówki po Karkonoszach znalazła się propozycja wycieczki ze zwróceniem uwagi na rezydencję Radziwiłłów w Ciszycy: "Chcąc ze Szmideberga udać się w podróż na góry, można z dwóch scieżków iedną obrać; iedna prowadi do przyiemney, o 3/4 mile od miasta odległey wioski Buszvorwerk ku Szteinseifen: druga idie wzdłuż miasta, koło plantacyów, gdzie Jey Królewiczowska Imci Xiężna pruska Louiza, godna małżónka J.O.Xięcia Radziwiłła latową porą przebywa ..." Robiono również wypady do sąsiednich posiadłosci zaprzyjanionych arystokratów.
Widok na Karkonosze spod wzgórza Radziwiłłówka
Księżniczka Elżbieta, zwana przez najbliższych Elizą, bardzo lubiła piesze wycieczki. Była ona bardzo dzielną i wytrwałą dziewczyną. Gdy większosć arystokracji jej czasów pokonywała wzniesienia noszona w lektyce, ona zwiedzała okolicę na własnych nogach. Eliza była uzdolniona artystycznie. W domu często bywali nauczyciele rysunku i malarstwa. Rodzina Radziwiłłów organizowała wspólne muzyczne wieczory. Eliza i Wanda wówczas spiewały swoimi pięknymi głosami także piesni autorstwa ich ojca. Antoni Radziwiłł skomponował w Ciszycy sporą częsć muzyki do romantycznej opery pt. "Faust" Goethego, której polskiej premiery Poznań doczekał się dopiero 5 kwietnia 2003 roku.[2]
Niekiedy w czasie rodzinnych koncertów można było przez szybę dojrzeć twarze okolicznych mieszkańców oczarowanych spiewem i grą Antoniego i jego córek. Zarówno Eliza, jak i Wanda nazywane były w okolicy "aniołami z Ciszycy" ze względu na ich życzliwosć i dobroć, zwłaszcza dla okolicznych biednych wiesniaków, oraz niezwykłą urodę.
Muzyczny wieczór rodziny Radziwiłłów. Mal. H. Siemiradzki [3]
Pałac w Ciszycy był miejscem dosć popularnym. Częstym jego gosciem był brat ówczesnego króla Prus, książę Wilhelm. Eliza i Wilhelm bardzo przypadli sobie do gustu. Wkrótce nastąpiły ich zaręczyny. W scenerii ciszyckiego majątku narodziła się historia wielkiej miłosci.
Radziwiłłowie byli Polakami. Jak się okazało stanowiło to spory problem dla częsci pruskiej arystokracji. Odnosili się oni z wrogoscią do Antoniego i jego rodziny. Cała ta sytuacja przyczyniła się do rozbicia tak pięknie zapowiadającego się związku Elizy Radziwiłł z Wilhelmem Hohenzollernem.
W dniu 8 stycznia 1826 roku książę Wilhelm zatrzymał się na kilkanascie godzin w Poznaniu. O północy opuszczał rezydencję Radziwiłów. Mimo silnego mrozu Eliza ubrana w cieńką czarną suknię, w atłasowych trzewiczkach zbiegła ze schodów, narzuciwszy tylko futro, odprowadzając narzeczonego do powozu. Pożegnanie było bardzo smutne. Księżniczka zalewała się łzami, jakby przeczuwając, że to już koniec jej snów o szczęsciu.
Wilhelm podążył do Petersburga. Tutaj widziano jego przyszłosć u boku kogos całkiem innego. Pod presją sił nieprzychylnych księżniczce, w której żyłach płynęła polska krew, król Fryderyk Wilhelm III zajął stanowisko jednoznacznie przeciwne małżeństwu Wilhelma z Elizą. Książę nie był zdolny do przeciwstawienia się ojcu...
Matka Elizy poczuła się bardzo urażona stanowiskiem pruskiego dworu. Trzeba pamiętać, że Radziwiłłowie to jeden z najznakomitszych polskich rodów arystokratycznych. Księżna Luiza powiedziała po zerwaniu zaręczyn: "Może król lekceważyć naszą rodzinę, jeżeli mu się to podoba, ale osobisty szacunek, którego nie może nam odmówić, szacunek, jaki ma prawo żądać moja córka nie pozwala na to, by dać odmowną odpowied."
Zerwanie zaręczyn bardzo dotknęło Elizę. Długo nie mogła dojsć do siebie. Do końca życia z nikim się już nie związała. Zamieszkała na stałe w Ciszycy i tu leczyła swoje troski. Spory uszczerbek na jej zdrowiu musiały pozostawić wszystkie nieprzespane noce i morze wylanych łez. Zaczęła chorować na grulicę. Dwa lata walczyła z chorobą i zmarła w 1834 roku, w wieku 31 lat. Została pochowana w rodzinnym grobowcu w Antoninie koło Ostrowa Wielkopolskiego. Tak skończyła się dla "ciszyckiego anioła" historia niespełnionej miłosci.
Po smierci Elizy letnia rezydencja Radziwiłłów przeszła w ręce jej siostry Wandy, wówczas już żony księcia Adama Konstantego Czartoryskiego. W rękach Czartoryskich Ciszyca pozostawała do roku 1927.
Natomiast drugi bohater tego tragicznego romansu, Wilhelm, przeżył okres romantyzmu i swoich konkurentów do tronu i wkrótce został koronowany, najpierw na króla Prus, a póniej został cesarzem Niemiec - Wilhelmem I. Niespełniona miłosć Elizy Radziwiłłówny i Wilhelma Hohenzollerna zainspirowała niemieckiego pisarza Bauera Oswalda do opisania jej historii w powiesci zatytułowanej: "Engel von Ruhberg" ("Anioł z Ciszycy"), wydanej 1889 roku we Wrocławiu.
Pałac w Ciszycy zakupiony w 1927 r. od Czartoryskich przez barona von Stein – Ăcker, został w 1936 r. opuszczony i zaczął niszczeć. Uratowała go renowacja przeprowadzona w związku z kręceniem tu filmu „Pruska miłosć”, o historii uczuć Elizy Radziwiłłówny i księcia Wilhelma Hohenzollerna. Inpiracją do tego filmu stała się powiesć Bauera Oswalda, opisująca dzieje nieszczęsliwej miłosci.
W latach 1945 - 1989 w budynku miescił się osrodek wczasowo – kolonijny. Potem stał się własnoscią prywatną. Dlatego ze zwiedzeniem tego miejsca mogą być pewne trudnosci. Poza tym ta była rezydencja magnacka dzis w niczym nie przypomina dawnej swietnosci. Wraz z przyległym parkiem i zameczkiem mysliwskim w formie romantycznej pseudoruiny z wieżą widokową, wzniesionym około 1790 roku na szczycie wzgórza dzis zwanego Radziwiłłówką (463 m n.p.m.), leży poza znakowanymi szlakami turystycznymi. Jest to o tyle dziwne, że przecież jest to jedno z niewielu na tym terenie miejsc tak silnie związanych z historią Polski i polskimi rodami magnackimi. W dodatku za transakcją zakupienia przez Antoniego Radziwiłła tego pałacu kryje się inspiracja wydania w Poznaniu pierwszego w historii polskiego przewodnika górskiego po "Olbrzymich górach" (tak wtedy nazywano Karkonosze) z przeznaczeniem dla goszczących tu Polaków. Polskie przewodniki górskie po Tatrach i Beskidach nie mogły pojawić się wczesniej, zbyt bowiem nikły był stopień rozwoju polskiej turystyki górskiej na tamtych terenach i trwało jeszcze wtedy tych gór turystyczne odkrywanie.
Radziwiłłowi i jego córkom rozmiłowanym w tej okolicy niewątpliwie zależało na propagowaniu piękna sląskich gór wsród rodaków i zrobili wszystko, aby taki polski przewodnik się ukazał. A na to wzgórze naprawdę warto się wybrać, choć odnalezienie tej ruiny dla kogos, kto jest tam po raz pierwszy, nie jest wcale łatwe. Warto tam pójsć także dla widoku spod tego wzgórza (platforma widokowa na szczycie już nie istnieje), gdzie Karkonosze chyba najbardziej imponują swym ogromem. Niestety miejscowi przewodnicy z wycieczkami też tam prawie wcale nie zaglądają. Miejsce leży poza szlakami turystycznymi i trasami typowych wycieczek, choć od dawna aż prosi się o wytyczenie i wyznakowanie tam szlaku pieszego, jak i objęcie tego niszczejącego zabytkowego zespołu pałacowo-parkowego należytą opieką. Warto by też było urządzić tam choćby skromną izbę pamięci dawnych włascicieli.
___________________________________________________________
[1] Antoni Radziwiłł to postać nieco tragiczna, przedstawiana przez historyków jako mierny dyplomata, któremu trudno było znaleć złoty srodek między interesami kraju, powiązaniami rodzinnymi z Hohenzollernami i troską o własne dobra. mierć synów, synowej i wnuczki oraz sercowy dramat córki Elizy sprawiły, że czarne chmury spowiły oblicze książęcej rodziny w ostatnich latach życia Antoniego. Dołączyły do tego coraz chłodniejsze stosunki z Berlinem, co książę odczuwał niezwykle dotkliwie. Dotknięty problemami rodzinnymi i pozbawiony honoru reprezentowania króla przez jego zdjęcie go ze stanowiska namiestnika za sympatyzowanie Powstaniu Listopadowemu, wyszydzany przez rodaków z targanych ruchami niepodległosciowymi różnych stron rządzonej przez zaborców Polski, zaczął podupadać na zdrowiu. Nie czując się dobrze, obawiając się też epidemii cholery jaka szalała w stolicy Niemiec, wraz z całą rodziną na czas jakis wyjechał do Ciszycy. I tutaj pogarszający się nadal stan zdrowia księżniczki Elizy spowodował, że Radziwiłłowie udali się do Cieplic (Teplic) położonych w Czechach (po ówczesnej austriackiej stronie w Sudetów), gdzie aż do następnego lata 1832 roku, przebywali w majątku księstwa Clary et Aldringen - tesciów najstarszego z jego synów, księcia Wilhelma...
[2] O ile dużo mówi się o kompozytorach tworzących pod wpływem Tatr, w których to utworach muzycznych przewijają się motywy ich inspiracji przyrodą tatrzańską, tak miejsca pracy Radziwiłła nad tym dziełem lokuje się na terenie jego rezydencji w Antoninie i Poznaniu, a malownicze okolice pod nieżką, gdzie jego dzieło nabierało szczególnego zabarwienia, zbywa milczeniem. Wystawiono je w Berlinie po smierci kompozytora w 1835 r. Spektaklem tym zachwycała się publicznosć krajów języka niemieckiego i nie tylko, niemal do końca XIX wieku. Póniej rzecz całą zapomniano i już nie doczekała się wznowienia. Więcej => http://www.ksp.lanet.wroc.net/opera.htm
[3] Szkic do obrazu Henryka Siemiradzkiego przedstawia koncert Fryderyka Chopina u Radziwiłła w 1829 roku.
Zapomniany pałac w Ciszycy i jego polscy dziedzice
Moderatorzy: Borowice.pl, Gawe, Cieslak, wkarkonosze
- Lech
- Odznaka Mała Złota
- Posty: 210
- Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:28 am
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Zapomniany pałac w Ciszycy i jego polscy dziedzice
Pozdrawiam
Lech Rugała
Lech Rugała
- Lech
- Odznaka Mała Złota
- Posty: 210
- Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:28 am
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Własnie doszły do mnie słuchy, że w poprzedni weekend w sąsiadującej z Ciszycą wsi Bukowiec odbyły się zajęcia kursowe Studenckiego Koła Przewodników Sudeckich PTTK z Wrocławia. Zastanawia mnie, dlaczego program kursu pominął pobliską zapomnianą rezydencję poznańskiego księcia, a skupił się drobiazgowo na szczegółach dotyczących byłej posiadłosci pruskiego rodu arystokratycznego von Reden? Czyżby historia związków tych terenów z Polską w ogóle nie leżała w zainteresowaniach tych, którzy ustalili kanon jedynych słuszych prawd objawionych dla przyszłych kandydatów na przewodników sudeckich?
W Ciszycy można ukazać nie tylko rozdział pięknej historii, ale też wzbudzić zainteresowanie losem zabytków swiadczących o historycznych związkach Polski, a scislej Wielkopolski i Poznania z regionem Sudetów oraz ogromym wkładzie Wielkopolan w popularyzowanie tych terenów jako miejsca kuracji zdrowotnych i turystyki. Wspomniałem jedynie o zapomnianej i zaniedbanej dawnej rezydencji namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego w Ciszycy koło Kowar, a przecież drugą posiadał w Lądku Zdroju. Jest taki na przykład zaniedbany pomnik sw. Jana Nepomucena w Cieplicach z XVIII w. związany z fundacją kasztelana poznańskiego Rafała Gurowskiego, doprowadzona do ruiny willa dra Aleksandra Ostrowicza - autora wydanego w Poznaniu w 1881 r. pionierskiego przewodnika po Lądku i kłodzkich górach i wiele innych miejsc i pamiątek związanych z działalnoscią Polaków, a zwłaszcza Wielkopolan na tych terenach. To przykre, że o tych miejscach się zapomina, że o nie się nie dba, że są ludzie, którym to jest na rękę. Tacy ludzie najchętniej by przywrócili nazwę "Wieży Bismarcka" na Wielkiej Sowie, a przecież wiadomo kim ów twórca Kulturkamfu był dla Polaków.
W swoim czasie działacze PTTK związani z wrocławskim Studenckim Kołem Przewodników Sudeckich usiłowali storpedować inicjatywę upamiętnienia wpomnianego polskiego lekarza z Lądka. Za ich sprawą władze Lądka i Stronia ląskiego po kolei odmówiły zgody na umieszczenie tablicy pamięci dr. med. Aleksandra Ostrowicza. Pisała o tym nawet prasa.
W wydawnictwie wrocławskiego SKPS "Karkonosz" opublikowany został paszkwil zatytułowany "O Aleksandrze Ostrowiczu - inaczej", w którym wszyscy niemieccy lekarze w Lądku zostali przedstawieni jako "wybitni", natomiast polski lekarz - jako przeciętny i niczym nie wyróżniający się lekarz uzdrowiskowy. Więcej o tej sprawie => http://www.ksp.lanet.wroc.net/kto.htm
Zwracam na takie sprawy szczególnie uwagę, bo niestety pewne tendencje - jak widać - się umacniają.
W Ciszycy można ukazać nie tylko rozdział pięknej historii, ale też wzbudzić zainteresowanie losem zabytków swiadczących o historycznych związkach Polski, a scislej Wielkopolski i Poznania z regionem Sudetów oraz ogromym wkładzie Wielkopolan w popularyzowanie tych terenów jako miejsca kuracji zdrowotnych i turystyki. Wspomniałem jedynie o zapomnianej i zaniedbanej dawnej rezydencji namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego w Ciszycy koło Kowar, a przecież drugą posiadał w Lądku Zdroju. Jest taki na przykład zaniedbany pomnik sw. Jana Nepomucena w Cieplicach z XVIII w. związany z fundacją kasztelana poznańskiego Rafała Gurowskiego, doprowadzona do ruiny willa dra Aleksandra Ostrowicza - autora wydanego w Poznaniu w 1881 r. pionierskiego przewodnika po Lądku i kłodzkich górach i wiele innych miejsc i pamiątek związanych z działalnoscią Polaków, a zwłaszcza Wielkopolan na tych terenach. To przykre, że o tych miejscach się zapomina, że o nie się nie dba, że są ludzie, którym to jest na rękę. Tacy ludzie najchętniej by przywrócili nazwę "Wieży Bismarcka" na Wielkiej Sowie, a przecież wiadomo kim ów twórca Kulturkamfu był dla Polaków.
W swoim czasie działacze PTTK związani z wrocławskim Studenckim Kołem Przewodników Sudeckich usiłowali storpedować inicjatywę upamiętnienia wpomnianego polskiego lekarza z Lądka. Za ich sprawą władze Lądka i Stronia ląskiego po kolei odmówiły zgody na umieszczenie tablicy pamięci dr. med. Aleksandra Ostrowicza. Pisała o tym nawet prasa.
W wydawnictwie wrocławskiego SKPS "Karkonosz" opublikowany został paszkwil zatytułowany "O Aleksandrze Ostrowiczu - inaczej", w którym wszyscy niemieccy lekarze w Lądku zostali przedstawieni jako "wybitni", natomiast polski lekarz - jako przeciętny i niczym nie wyróżniający się lekarz uzdrowiskowy. Więcej o tej sprawie => http://www.ksp.lanet.wroc.net/kto.htm
Zwracam na takie sprawy szczególnie uwagę, bo niestety pewne tendencje - jak widać - się umacniają.
Pozdrawiam
Lech Rugała
Lech Rugała
- Anna Maria
- Odznaka Mała Srebrna
- Posty: 151
- Rejestracja: czw lut 15, 2007 12:39 pm
- Lokalizacja: Wrocław
- Lech
- Odznaka Mała Złota
- Posty: 210
- Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:28 am
- Lokalizacja: Poznań
- Kontaktowanie:
Dodam w tym miejscu pewną ciekawostkę, że polska tablica epitafijna związana z tragicznym wydarzeniem zaistniałym w czasach pamiętających jeszcze rezydencję namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego w Ciszycy, zachowała się na najwyższym szczycie Sudetów. Kilka zdań na ten temat zamiesciłem na stronie poznańskiego Klubu Sudeckiego => http://www.ksp.lanet.wroc.net/odrowaz.htmAnna Maria pisze:Brawo panie LECHU !!
Popieram tropienie polskosci na tych terenach. Dziękujemy !!
Dziękuję za bardzo ciekawe artykuły.
Pozdrawiam
Lech Rugała
Lech Rugała
Wróć do „Turystyka w Karkonoszach”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości