Ależ nie mam zamiaru Cię przekonywać, po prostu zapraszam w góry...
Własciwie, co tu porównywać??? - przecież prywatna jest de facto tylko Szrenica. Orle nie jest wlasnoscią PTTK, a ajent płaci haraczyk, o ile się orientuję, Lasom Państwowym.. Dom ląski po przejęciu go od wojska był przez jakis czas własnoscią powiatu, który to sprzedał go w częsci prywatnej osobie i w częsći (uwaga:) Miejskiej Kolei Linowej z Karpacza.
Na przykładzie tych dwóch obiektów można wykazać kompetencje PTTKu w sprawach gospodarowania obiektami...
Schronisko na Szrenicy jako tako podziałało 16 lat i zostało zamknięte - w oczekiwaniu na remont (jak mozna zdewastować budynek w 16 lat i doprowadzić go do takiego stanu, że zagrażał turystom? ano można... czy ktokolwiek był temu winny? ależ skąd!) Remont się nie zaczął przez następne dwa lata, a potem i trzy następne minęły, aż tu nagle w 1972 wybuchł pożar, który strawił 70% budynku. (Czy tym razem postawiono komukolwiek jakies zarzuty, poprowadzono dochodzenie? Nie.. Po co?) Remont zaczął się rok póniej i trwał - uwaga... niemal 19 lat!!! I żeby było zabawniej...NIE ZOSTAŁ ZAKOŃCZONY... W 1992 roku kupili go obecni własciciele, wyremontowali i prowadzą do dzis. Jakie są warunki? Pewnie mozna się czepiać, ale jest o niebo lepiej niż w niedalekich dzierżawionych od PTTK Hali Szrenickiej i Pod Łabskim - ale - przekonaj się sam. Ceny? W Szrenicy najtańsza turystyczna opcja noclegowa to 25 zł. Na Hali - 22zł, Pod Łabskim - 24 zł.
ląski należał jeszcze do PTT, kiedy wojsku spaliła się strażnica... Oddano im zatem większą częsć obiektu, PTTK zostawiła sobie bufet, kuchnię i 20 łóżek dla personelu (jakaż to musiała być kuchnia, skoro pracowało w niej 20 kucharek
:)
Potem zarządzała budynkiem Straż Graniczna, a w końcu sprzedano go spółce...
Poziom usług - do niedawna żenujący (najwyżej położona pizzeria w Polsce ;P ), od dwóch (mniej więcej) lat poszukuje powrotu do górskiego charakteru... Choć do zrobienia jest jeszcze masa (rekordowo zagrzybione łazienki w ubiegłym roku zniechęciły mnie skutecznie od planowania noclegów w tym rejonie - nie wiem, czy cos się zmieniło w ostatnim czasie)... Ceny noclegów od 20 zł, w pokojach 30zł.
Ale żeby wswzystko było jasne: Ajenci moga być sobie mili, mogą tworzyć atmosferę, mogą się starać, ale poziom usług nie zależy de facto od nich... Jesli muszą wypracować najpierw bezwzględną "działę" dla PTTKu (zrozumiałą, gdyby "Towarzystwo" choć trochę dokładało się do remontów lub np. utrzymania infrastruktury -szlaków, dojazdów, oznakowania, otyczkowania, promocji, organizacji imprez itp.), to trudno się dziwić, że pieniędzy na remonty mają mało... Jesli jeszcze okazuje się, że nie mają symetrycznie spisanych umów - każda inwestycja jest ryzykiem, nie tylko w aspekcie finansowym. I jesli mimo wszystko robią w obiekcie cokolwiek, to chwała im za to! Przecież prowadzenie schroniska to nie jest sposób na INTERES tylko sposób na ŻYCIE. Dlatego tkwią tam i topią oszczędnosci w jeszcze jednej deszce, jeszcze puszce farby, jeszcze jednej paczce kafelków...
Nic tylko chwalić np. Piotrka z Odrodzenia za to, że wskrzesza(!) cos, co już się przy biernosci własciciela chyliło w "absurd i zagrożenie epidemiologiczne", ekipę pań Siemaszko (i s.p. nestora) z za Szkołę Górską, samotniowe srodowisko i rękawy pełne skutecznych pomysłów, a także kilka innych osób, choćby za odnowienie pokoi w Łabskim, czy wieloletnią walkę na kilof i łopatę o dojazd do Szwajcarki - czyli wspierać trzeba tych, którzy, chociaż nie muszą, robią cos "nie na swoim", bo mają górskie charaktery i nerwy jak poręczówka...
O ile więcej by zrobili, gdyby pozwolono im kupić te obiekty, kiedy mieliby podstawę do wzięcia w banku kredytu na spłacenie PTTKu, a to, co dzis "przelewają" na ich konta mogłoby częsciowo być spłatą raty a częsciowo wpompowywać się w obiekt...
PTTK utrzymując biura, gospodarząc socjalistycznie, oszczędzając na wszystkim i z roku na rok "skracając" plan pracy, NIE MIAŁO, NIE MA i NIGDY NIE BĘDZIE MIEĆ pieniędzy na cokolwiek. Kto tego nie widzi jest albo slepy, albo naiwny, albo... Opłaty dzierżawne z punktu widzenia ajenta są pętlą na grdyce, zas dla "towarzystwa" echem kropli wpadającej do wysychającej studni... (zwłaszcza, że parę etatów na paru szczeblach co miesiąc trzeba utrzymać, parę podatków zapłacić, parę działań polityczno-pozoracyjnych wykonać...).
I rodzą się dwa pytania zasadnicze:
1. Co takiego robi dzis PTTK, czego nie mógłby robić prywatny własciciel schroniska (ew. with the little help of friends)?
2. Co jest lepsze dla turystów i turystyki: tacy Gospodarze, czy takie "towarzystwo"?