: pn gru 27, 2010 10:52 pm
Olo pojechał Baltroczykiem :)
Koszone - zgadza się! Ale okazuje się, że jest lepszy pomysł i nie trzeba wyważać otwartych drzwi . To nic prostszego niż wypasy kulturowe W Tatry od 81-go roku wróciły owce, bacowie i juhasy... (teraz zmartwieniem TPNu jest fakt, że tych ostatnich jakos za mało).Przy boudach Moravskiej i Medvedi znowu wypasa się krowy! (a karkonoskie sery znów zaczynają być sławne). Okazuje się, że "Państwo Schaffgotschowie" wcale nie z kaprysu sprowadzili kozę korsykańską do swoich lasów... (teraz niech się degeneruje genetycznie, bo to przecież "nierodzimy"). W nieodległej Szwabii jest sobie kilka stad owiec utrzymywanych przez państwo (pan bauer dostaje miesięczną pensję, dostaje w prezencie kilkadziesiąt owiec i kasę na ich "wikt i opierunek" - ma utrzymać pogłowie i wypasać je we wskazanych miejscach... co zarobi na mięsie, skórach to jego premia) - i po co? Bo sobie chcą mieć w górach łąki z jałowcami, które uzali za swój charakterystyczny, historyczny, kulturowy element krajobrazu.
A też nie bez znaczenia był fakt, że granice upraw w karkonoskich wioskach sięgały dużo wyżej niż obecnie.
Oj, żal tych pięknych przestrzeni, które widoczne są już tylko na przedwojennych widokówkach... I gdzież ta bojowa ochrona krajobrazu??? Gdzie Ci miłosnicy przyrody? Cóż, socjalistyczne zapuszczenie łąk i zwyczajne lenistwo Lasów Państwowych, które przejęło każdy nierolniczy skrawek ziemi, skałki, wierchowiny, wychodnie... pseudo-ekologia, która doprowadziła do rozkrzewienia się samosiejek do tego stopnia, że panoramy dają się rozpoznać wylącznie po ocalałych budynkach...
Koszone - zgadza się! Ale okazuje się, że jest lepszy pomysł i nie trzeba wyważać otwartych drzwi . To nic prostszego niż wypasy kulturowe W Tatry od 81-go roku wróciły owce, bacowie i juhasy... (teraz zmartwieniem TPNu jest fakt, że tych ostatnich jakos za mało).Przy boudach Moravskiej i Medvedi znowu wypasa się krowy! (a karkonoskie sery znów zaczynają być sławne). Okazuje się, że "Państwo Schaffgotschowie" wcale nie z kaprysu sprowadzili kozę korsykańską do swoich lasów... (teraz niech się degeneruje genetycznie, bo to przecież "nierodzimy"). W nieodległej Szwabii jest sobie kilka stad owiec utrzymywanych przez państwo (pan bauer dostaje miesięczną pensję, dostaje w prezencie kilkadziesiąt owiec i kasę na ich "wikt i opierunek" - ma utrzymać pogłowie i wypasać je we wskazanych miejscach... co zarobi na mięsie, skórach to jego premia) - i po co? Bo sobie chcą mieć w górach łąki z jałowcami, które uzali za swój charakterystyczny, historyczny, kulturowy element krajobrazu.
A też nie bez znaczenia był fakt, że granice upraw w karkonoskich wioskach sięgały dużo wyżej niż obecnie.
Oj, żal tych pięknych przestrzeni, które widoczne są już tylko na przedwojennych widokówkach... I gdzież ta bojowa ochrona krajobrazu??? Gdzie Ci miłosnicy przyrody? Cóż, socjalistyczne zapuszczenie łąk i zwyczajne lenistwo Lasów Państwowych, które przejęło każdy nierolniczy skrawek ziemi, skałki, wierchowiny, wychodnie... pseudo-ekologia, która doprowadziła do rozkrzewienia się samosiejek do tego stopnia, że panoramy dają się rozpoznać wylącznie po ocalałych budynkach...