Remont cmentarzyka w Borowicach oraz tablica przy obozie!

Moderatorzy: Borowice.pl, Gawe, Cieslak

Awatar użytkownika
Borowice.pl
Administrator
Posty: 1570
Rejestracja: wt wrz 05, 2006 8:23 am
Lokalizacja: Borowice
Kontaktowanie:

Postautor: Borowice.pl » śr kwie 25, 2012 4:51 pm

Apel Poległych odbędzie się 10 maja 2012 r. o godz. 12-tej. Zapraszamy!
mrowek-mrowek
Spacerowicz
Posty: 2
Rejestracja: czw wrz 27, 2012 12:10 pm
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: mrowek-mrowek » czw wrz 27, 2012 12:24 pm

Dla zainteresowanych:
1 VIII 1941, Spindlerpaßstraße: Die Firma Plütschke hat etwa bei 6,5 km ein großeres gut ausgebautes Lager. In ihm sind z.Zt. 130 französische Kriegsgefangene untergebracht. (Die Firma Chemische Werke hat ebenfalls ein Lager in der Gegend von 13 km. Dort und in den Zollhäusern auf em Kamm sind 137 französische Kriegsgefangene, 61 tschechische Zivilarbeiter und 10 deutsche Stammarbeiter untergebracht. Bei dem niederschlesischen Teil sind z.Zt. nur 54 Franzosen und 20 Tschechen tätig.) Beide Lager, also das der Firma Plütschke und das der Firma Chemische Werke können wesentlich stärker belegt werden. In das untere Lager sollen bis zu 500 kriegsgefangene Russen kommen, das obere Lager kann durch Erweiterung in den Zollhäusern bis zu 450 Kriegsgefangene aufnehmen. Es wäre sehr erwünscht, wenn diese Verstärkung sehr bald vorgenommen würde.
Awatar użytkownika
Borowice.pl
Administrator
Posty: 1570
Rejestracja: wt wrz 05, 2006 8:23 am
Lokalizacja: Borowice
Kontaktowanie:

Postautor: Borowice.pl » sob wrz 29, 2012 6:46 pm

Bardzo ciekawe! Skąd pochodzi ten zapis? Czy to z jakiegos dokumentu?
mrowek-mrowek
Spacerowicz
Posty: 2
Rejestracja: czw wrz 27, 2012 12:10 pm
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: mrowek-mrowek » ndz wrz 30, 2012 7:18 am

Fragment relacji z oglądu Drogi Sudeckiej, zachowanych w materiałach archiwalnych (Wrocław). Pomyslałem, że warto go tu upublicznić. Prowadzę kwerendę w temacie Drogi Sudeckiej, stąd zainteresowałem się też Państwa forum. Gratuluję inicjatyw i dociekliwosci. Pokłony
mrowek
Awatar użytkownika
Borowice.pl
Administrator
Posty: 1570
Rejestracja: wt wrz 05, 2006 8:23 am
Lokalizacja: Borowice
Kontaktowanie:

Postautor: Borowice.pl » wt paź 02, 2012 7:37 am

Przyznałem punkt POMÓGŁ! Dziekujemy!!!

Moje spontaniczne tłumaczenie:

1 VIII 1941, Droga Sudecka: Firma Plütschke na około 6,5 kilometrze ma duży i dobrze rozbudowany obóz. W nim znajduje się w chwili obecnej 130 francuskich jeńców wojennych. Firma Chemische Werke (Zakłady Chemiczne) także ma obóz w odległosci 13 km. Tam i w domach celnych na grzbiecie znajduje się 137 francuskich jeńców wojennych, 61 czeskich pracowników cywilnych oraz 10 niemieckich pracowników stałych. Przy częsci dolnosląskiej pracuje obecnie tylko 54 Francuzów i 20 Czechów. Oba obozy, a więc firmy Plütschke oraz firmy Chemische Werke, mogą być obsadzone znacznie liczniej. Do dolnego obozu powinno dotrzeć do 500 rosyjskich jeńców wojennych, obóz górny poprzez rozszerzenie o domy celne może przyjąć do 450 jeńców wojennych. Byłoby bardzo pożądane, aby te wzmocnienia nastąpiły bardzo szybko.
FourtyFour
Odznaka Duża Srebrna
Posty: 308
Rejestracja: pt paź 08, 2010 1:58 pm
Lokalizacja: Przesieka

Postautor: FourtyFour » pt paź 26, 2012 1:55 am

Zatem zgodnie z naszymi przypuszczeniami Waldlager musiał być rozbudowany... Według mnie - w dół, z biegiem Myi, ale raczej na jej prawym brzegu...
Awatar użytkownika
Docent
Odznaka Mała Złota
Posty: 248
Rejestracja: pn lut 19, 2007 12:25 pm
Lokalizacja: Jelenia Góra
Kontaktowanie:

Postautor: Docent » pt lis 02, 2012 10:20 am

Jak co roku, 1 listopada odwiedziłem cmentarz w Borowicach.

Tym razem po raz pierwszy w tym dniu zastałem oprawę jesienno - zimową.
Jeszcze jadąc do Borowic od Podgórzyna miałem nad głową ciężkie chmury.
Nad cmentarzem bezchmurne niebo, promienie zachodzącego słońca (nieco po g. 16:00) podswietlały barwne, jesienne liscie, co przy ciemnej zieleni swierków dawało wspaniały efekt, a na ziemi 15 - 20 cm sniegu.

Droga dojazdowa odsnieżona powyżej "zawracalni" tak na jeden pług, więc mijając się z innym samochodem trzeba było trochę wjechać w snieg, ale ludzie podjeżdżali, wracając mijałem się na wysokosci Chomątowej z samochodem na wrocławskiej rejestracji jadącym pod górę.

Tak to wczoraj wyglądało:

(kliknij na zdjęcia, żeby powiększyć)
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Oczywiscie, jak co roku podzieliłem się wrażeniami na antenie Muzycznego Radia Jelenia Góra, tym razem również było to telefoniczne wejscie na żywo.
Ludzkosć umrze, gdy przestanie spiewać piosenki. (Piotr Skrzynecki)
Awatar użytkownika
Borowice.pl
Administrator
Posty: 1570
Rejestracja: wt wrz 05, 2006 8:23 am
Lokalizacja: Borowice
Kontaktowanie:

Postautor: Borowice.pl » pt lis 02, 2012 11:17 am

Dziękujemy za fotorelację.

Cmentarz nadal ładnie wygląda, choć od remontu minęło już ponad 5 lat.

Flagi trochę poszarzały i się postrzępiły - być może na wiosnę trzeba będzie je uprać lub wymienić na nowe.

W 2013 roku można byłoby powtórzyć akcję gminno-harcerską, taką jak ta w sierpniu 2009 roku: http://212.51.198.15/wordpress/?page_id ... &gallery=9
Awatar użytkownika
Docent
Odznaka Mała Złota
Posty: 248
Rejestracja: pn lut 19, 2007 12:25 pm
Lokalizacja: Jelenia Góra
Kontaktowanie:

Postautor: Docent » sob lis 03, 2012 5:19 pm

Postanowiłem podzielić się informacją o tym miejscu na Facebooku.

Umiesciłem w swoim profilu album "Cmentarz jeńców wojennych w Borowicach", pod którym podałem link do naszego forum,
a konkretnie do niniejszego wątku.
Mam nadzieję, że zachęci to niektóre osoby do odwiedzenia naszego forum, a niektóre z nich zdecydują się na dołączenie do naszej karkonoskiej rodziny.

Album już jest udostępniany przez moich znajomych, czyli trafia do kolejnych, nieznanych już mi odbiorców, częsć z nich zapewne też tutaj zajrzy.
Ludzkosć umrze, gdy przestanie spiewać piosenki. (Piotr Skrzynecki)
Awatar użytkownika
KornelO
Odznaka Duża Srebrna
Posty: 333
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 9:58 pm
Lokalizacja: Spod Karkonoszy
Kontaktowanie:

Postautor: KornelO » pn lis 05, 2012 9:06 pm

Parę zdjęć wykonanych 1 listopada, m.in. na Cmentarzu w Borowicach - https://www.facebook.com/media/set/?set ... 7530205680
Obrazek
Awatar użytkownika
Docent
Odznaka Mała Złota
Posty: 248
Rejestracja: pn lut 19, 2007 12:25 pm
Lokalizacja: Jelenia Góra
Kontaktowanie:

Postautor: Docent » pt lis 09, 2012 11:00 am

Œwietne zdjęcia
Ludzkosć umrze, gdy przestanie spiewać piosenki. (Piotr Skrzynecki)
Awatar użytkownika
Borowice.pl
Administrator
Posty: 1570
Rejestracja: wt wrz 05, 2006 8:23 am
Lokalizacja: Borowice
Kontaktowanie:

Postautor: Borowice.pl » pt lis 09, 2012 2:23 pm

NajwyraŸniej tym co tu wyprawiamy zainspirowalismy jednego bajkopisarza, który zatytułował się "wytrawnym poszukiwaczem skarbów i tajemnic":

Na początku lat siedemdziesiątych, na skutek zatrucia znalazłem się w szpitalu medycyny morskiej w Gdyni Redłowie. Obok mnie leżał ciężko chory starszy człowiek, w wieku około siedemdziesięciu lat. Miał kłopoty z oddychaniem, a spowodowane to było, jak mi póŸniej wyjasnił, kontuzjami po postrzałach z broni maszynowej. Byłem bardzo ciekaw jego życiorysu, jednak na początku nie wiedziałem od czego zacząć rozmowę. Pewnego popołudnia wizyta jego córki umożliwiła mi nawiązanie z nim bliższego kontaktu. Córka mieszkała w Gdyni, była farmaceutką i pracowała w aptece. Zapytała mnie, czy mógłbym przypilnować, aby jej tata regularnie pił winko, takie z bykiem na etykietce. Jesli dobrze pamiętam, nazywało się bycza krew czy jakos tak podobnie, a także, aby w razie czego miał szybko respirator. Z ochotą się zgodziłem i w ten sposób zdobyłem zaufanie tego człowieka. Wielokrotnie, niby przypadkiem, zaczynałem rozmowę na temat jego życiorysu, przy okazji opowiadałem o sobie, skąd jestem, gdzie mieszkam. Dziadek zdziwiony był, że z gór przygnało mnie nad morze. W końcu, pomału zaczął się przełamywać i otwierać. Wspomniał, że niegdys bywał na moim terenie. Myslałem na początku, że chodzi o wczasy FWP, ale okazało się, że te pobyty były w czasie II wojny. Nie mogłem się zorientować, jak to mu się udawało, specjalnie w czasie rozmów traktowałem go jak podróżnika. W końcu, pewnego wieczora dziadzius zapytał, czy chciałbym posłuchać pewnych historii i wydarzeń z jego życia. Naturalnie zgodziłem się i słuchałem z zaciekawieniem. A były naprawdę bardzo barwne i zawierały interesujące fakty i zdarzenia. Wiedział dobrze, jak sam mówił, że długo już nie pożyje, a dotychczas nie miał okazji nikomu o tym opowiedzieć, nie chciałby jednak zabrać tego, co przeżył do grobu.
Przed wojną, a był wtedy młodym jeszcze człowiekiem, mieszkał w Gdańsku. W sierpniu 1939 roku, jako aktywista, wraz z kolegami postanowił się zaciągnąć do oddziałów pomocniczej policji niemieckiej SS-Wachsturmbann E.
Z początku było ekstra, ochraniałem ważnych przemysłowców i przedstawicieli rządu - opowiadał. Gdy wybuchła wojna, wszystko się zmieniło, zobaczyłem gwałt, morderstwa i bezprawie. Był taki moment, że nasza organizacja przeszła pod dowództwo Wehrmachtu. Wówczas, znając swego zwierzchnika i założyciela tych oddziałów, generała Schafera, uprosiłem go o przeniesienie w teren. Z niechęcią, ale się zgodził. Na początku wojny stacjonowałem na terenie Polski, i to w kilku miejscach. Przydzielono mnie do kwatermistrzostwa w oddziałach specjalnych. W zasadzie to zajmowalismy się przejmowaniem różnych dóbr materialnych na własnosć Rzeszy Niemieckiej. W póŸniejszym okresie podążalismy za frontem i stacjonowalismy w wielu miejscach na terenie ZSRR, Rumunii, Węgier, Jugosławii. Podsumowując, grabilismy wszelkie dobra kultury krajów podbitych. Przez moje ręce przeszło bardzo wiele wartosciowych przedmiotów. Wszystko wysyłane było wagonami w głąb Niemiec. Co dalej z tym się działo, nie wiem. U nas pozostawały tylko kopie spisów rzeczy zagrabionych.
Równolegle do działań wojennych, my prowadzilismy swoją działalnosć. Zmierzała ona do wywiezienia na teren Rzeszy wszystkiego, co wartosciowe. Pamiętam, że mój oddział był użyty do selekcjonowania i pakowania wielu wspaniałych dzieł sztuki, obrazów, gobelinów, rzeŸb, wyrobów ze srebra i złota. Moje oczy widziały tak wiele przepięknych rzeczy, że nie jestem w stanie tego zapomnieć. Ale także tego całego chciwego grabienia. Końcówka wojny zastała mnie i moich przyjaciół we Wrocławiu. W tym czasie transporty nie odchodziły już na zachód, więc wszystko pozostawało w różnych magazynach w miescie i okolicy. Stąd własnie, z Wrocławia wielokrotnie odwiedzałem różne podgórskie miejscowosci. Pamiętam dobrze, mające obecnie polskie nazwy: Jelenią Górę, Karpacz, Szklarską Porębę, Janowice. Tam były spore składnice, które okoliczne władze miały obowiązek zabezpieczyć tak, aby ukryte w nich dobra nie wpadły w ręce wroga.
Zimą, na początku 1945 roku bylismy w oblężonym już Wrocławiu. Mój oddział został pewnego dnia użyty przy pakowaniu i pilnowaniu specjalnego transportu, składającego się z piętnastu ciężarówek. Pamiętam, że znajdowały się na nich skrzynie z wieloma wyselekcjonowanymi cennymi obrazami, skrzynie z wyrobami ze złota i numizmatami. Wiele skrzyń było z pieczęciami banków z Wrocławia, Krakowa, Katowic, nawet Kijowa.
Nasza kolumna wyruszyła drogą na zachód bardzo wczesnie rano. Był to jedyny możliwy kierunek, ponieważ tylko droga w tę stronę była jeszcze wolna od nacierającego dzień i noc wroga. Po kilku godzinach powolnej jazdy minęlismy Œwidnicę, Œwiebodzice i dotarlismy do Wałbrzycha. Kierującym tą akcją zależało, aby jak najszybciej dotrzeć w góry. Po drodze kilka razy wyczekiwalismy w miejscach zasłoniętych, aby samoloty zwiadowcze wroga nie wypatrzyły nas z powietrza. Po krótkim postoju w Wałbrzychu i uzupełnieniu paliwa, ruszylismy dalej. Minęlismy Kamienną Górę i Kowary. Dalej już nie znałem dobrze małych miejscowosci. Jechalismy krętymi wąskimi drogami, jakby w kotlinie, mijając wierzchołki gór po obu stronach drogi. Dotarlismy w okolice jakiegos małego miasteczka, gdzie wzdłuż linii tramwajowej wjechalismy jakby w wąwóz. Pamiętam miejsce tak malownicze jak z obrazka. Była tam pętla tramwajowa, przy ogromnej skale. Skręcilismy w lewo, przez most koło jakiejs silnie strzeżonej fabryki i już pomału posuwalismy się w góry. Po upływie może pół godziny skręcilismy w lesną drogę i w tym górzystym terenie dojechalismy do jakiegos obozu jenieckiego. Był to teren mocno strzeżony, z wieżyczkami strażniczymi i drutami kolczastymi. Sprawiało to ponure wrażenie, szczególnie tego smutnego zimowego dnia.
Nasza kolumna wjechała przez strzeżoną bramę na plac, pewnie apelowy, otoczony wieloma barakami. Po przyjeŸdzie, zdążylismy tylko rozprostować nogi, gdy zrobiono nam zbiórkę. Zebrano wszystkich uczestników kolumny - tak nas eskortujących, jak i kierowców. Była to całkiem spora grupa ludzi. Z jednego z baraków wyszedł esesman w randze pułkownika, którego w ogóle nie znalismy, i nasz dowódca zdał mu raport o liczbie ludzi i o transporcie. Przekazał mu także jakies papiery. Rozkazano nam rozejsć się. Przydzielono nam jakis barak, chyba magazynowy, było w nim bardzo zimno. Mówiono nam, że to na razie, tak na dzisiaj, bo już się sciemniało, ale jutro czekają nas wygody jak u mamy. Wieczorną porą usłyszałem nasilające się głosy. Jak się okazało były to rozmowy powracających z pracy jeńców. Byli to Anglicy i - o ile się nie mylę - Amerykanie i chyba Włosi.
Nazajutrz zrobiono nam zbiórkę i oznajmiono, że mamy po niej uruchomić samochody. Pojedziemy niedaleko, a następnie wrócimy na sniadanie. Polecono nam zostawić broń, gdyż nie będzie potrzebna, będzie jedynie zawadą przy wykonywaniu tajnego zadania. Odjechalismy z obozu lesną drogą, po czym wjechalismy na niedawno zrobioną dosć szeroką drogę. Po pewnym czasie dotarlismy do olbrzymiego tunelu wykutego w skale. Kazano nam wysiąsć i stanąć w dwuszeregu, jedynie kierowcy pozostali w szoferkach. Ciężarówki, jedna po drugiej, wjeżdżały w głęboką czelusć tunelu, prowadzącą gdzies w głąb nieznanej mi góry. Ogarnęło mnie przerażenie, czułem, że cos jest nie tak. Stojąc w drugim szeregu, zacząłem obserwować teren i korzystając z ogólnego odwrócenia uwagi odsunąłem się pomału pomiędzy gęste swierkowe drzewka. Postanowiłem odejsć możliwie najdalej. Po dłuższej chwili, już z pewnego oddalenia, usłyszałem komendę do mych przyjaciół, aby weszli do tunelu, a za moment rozległy się strzały z broni maszynowej. Słysząc to począłem rozpaczliwie uciekać w dół po stromym zboczu. Po drodze zauważyłem głęboką szczelinę skalną i tam własnie postanowiłem ukryć się i przeczekać do wieczora. Gdy się sciemniło, zacząłem isć dalej, jak najdalej od tego miejsca. Nawet łatwo mi szło, bo było z góry. Czułem, że buty mam już całkiem przemoknięte, ale chyba strach powodował, że nie czułem zimna.
Po godzinie, może dwóch, dotarłem na skraj lasu i zobaczyłem w oddali swiatła domostw. Wyszedłem na odsnieżoną drogę i już odważnie maszerowałem w dół, lecz ujrzałem w oddali żołnierzy, pewnie z żandarmerii, palących papierosy. Postanowiłem ich obejsć. Gdy przeciskałem się przez gęsty iglasty młodnik, żandarmi usłyszeli szelest i zaczęli strzelać na oslep. W ten własnie sposób zostałem wielokrotnie raniony i to przez swoich. Sam nie wiem skąd miałem jeszcze tyle sił, że wyszedłem z tych choinek. Upadłem na bardzo strome zbocze tak szczęsliwie, że zsunąłem się bardzo daleko, prawie pod próg jakiejs chaty. Ja tego, co prawda, już nie pamiętam, gdyż straciłem przytomnosć. Gdy ją odzyskałem, leżałem w jakims pomieszczeniu, gdzie panował półmrok. Czułem jakby cos, chyba bandaże, uciskało moją piers, a sterta koców przykrywała moje ciało. Jak się póŸniej okazało, to moi wybawiciele zaciągnęli mnie na sankach do akuszerki w tej górskiej wiosce, i to ona znająca się nieco na medycynie powyciągała mi kule karabinowe; dwie z nich nawet przeszły przez płuca na wylot. Powoli mój stan zdrowia się poprawiał. Brat akuszerki przetransportował mnie do Cieplic i tam ukrywałem się do końca wojny.
Po jej zakończeniu przedostałem się z uchodŸcami do Niemiec, a tam dołączyłem do grupy Polaków powracających z Francji. Tak wróciłem do mojego ukochanego Gdańska. Zacząłem się obawiać, że może mnie ktos rozpoznać, gdyż byłem przecież w SS. Wyjechałem więc niezwłocznie na Œląsk i wtopiłem się w tłum górników. Dopiero na starosć wróciłem do Gdyni. Przez wiele lat próbowałem znaleŸć któregos z moich kolegów z oddziału konwojującego ostatni transport. Do dzisiaj nikogo nie znalazłem, moje przypuszczenia się potwierdziły, oni zostali zlikwidowani jako zbędni swiadkowie ukrywania transportu.
Muszę przyznać, że ta opowiesć wywarła na mnie duże wrażenie. Po dwóch dniach dziadek zmarł, miał jakis krwotok i udusił się własną krwią. Po wyjsciu ze szpitala nie miałem czasu zająć się tym wszystkim, co usłyszałem. Wyjechałem na kilka lat za granicę. Dopiero gdy powróciłem w rodzinne strony przypomniałem sobie o moich notatkach ze szpitala. Ustaliłem dokładnie trasę przejazdu i wytypowałem miejsce, gdzie mógł się znajdować wspomniany obóz. Było to na pewno w Borowicach, gdyż tam w górach był obóz jeniecki. W żaden jednak sposób, do dzis dnia, nie jestem w stanie ustalić miejsca, gdzie był tunel. W tamtej okolicy jest wiele porozrzucanych nienaturalnie skał, a i czas zatarł slady. Jestem pewien, że ten starszy człowiek, w ostatnich dniach swojego życia, mówił prawdę. Robił to bardzo szczerze, w niektórych momentach widziałem nawet łzy w jego oczach. Dlatego wierzę, że do dzis, gdzies w tunelu koło wsi górskiej o nazwie Borowice, stoją ciężarówki z ogromnym skarbem.
Sławek
Odznaka Mała Złota
Posty: 237
Rejestracja: pt lis 10, 2006 3:50 pm
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Sławek » sob lis 10, 2012 11:36 pm

słyszałem ten tekst już kiedys. Jest to urywek wspomnień jednego z uczestników ostatniej wojny i co lepsza jest oparty na faktach. Czy w to wierzyć czy nie to już inna sprawa. Wiadomym jest jednak nie od dzis, że Karkonosze kryją jeszcze wiele tajemnic związanych z II wojną. Dużo ujawnionych informacji było traktowanych jak bajki i nikt ich poważnie nie traktuje dlatego do dzis skarby wojenne są nadal ukryte gdzies w tych górach. Nie wykluczone, że i Borowice kryją swoją skrytkę.
Awatar użytkownika
Borowice.pl
Administrator
Posty: 1570
Rejestracja: wt wrz 05, 2006 8:23 am
Lokalizacja: Borowice
Kontaktowanie:

Postautor: Borowice.pl » pn maja 13, 2013 7:13 am

Nadlesnictwo Œnieżka uniemożliwia dojazd do Cmentarza Jeńców Wojennych w Borowicach!!!

Turysci nie mogą dojechać na parking na końcu Drogi Sudeckiej, aby wybrać się dalej pieszo na Przełęcz Karkonoską!!


www.borowice.pl/p/Zakaz_ruchu_na_Drodze ... 5.2013.jpg

Ustawa z dnia 28 marca 1933 r. o grobach i cmentarzach wojennych (z póŸniejszymi zmianami) ogranicza możliwosć podejmowania działań związanych ze zmianą sposobu urządzenia obiektów grobownictwa wojennego.
doraz
Spacerowicz
Posty: 19
Rejestracja: pn lis 12, 2007 12:41 pm
Lokalizacja: z Polski

zakaz na Drodze Sudeckiej

Postautor: doraz » pn maja 13, 2013 10:08 am

Tak to fakt , uniemożliwia dojazd cmentarza oraz do parkingu na końcu tej drogi.
Sygnalizowałem ten fakt już 8 maja w innym miejscu na forum.
Ale własciwie co możemy zrobić z tym faktem ?
Może jakas petycja do ALP lub Gminy ? Ciekawe czy Wójt Gminy Podgórzyn wogóle wie o tym fakcie ?
Gmina , jak mi się wydaje, powinna być zainteresowana rozwojem turystyki na swoim terenie.
Natomiast w tym przypadku jest to ewidentne utrudnianie ruchu turystycznego. Mam tylko nadzieję, ze ten zakaz jest tylko czasowy z uwagi na prowadzoną wycinkę drzew. Oby tylko ten "czas" za bardzo się nie wydłużył.

Wróć do „Turystyka w Borowicach”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości