Janusz... KPN nie uznał i nie uznawał obecnosci narciarzy na Szrenicy za szkodliwe dla ekosystemu. Proponuję zadzwonić do dyrektora Raja, który niejednokrotnie prezentował kilka sensownych argumentów na ten temat. Moge się z nim nie zgadzać w wielu sprawach, mogę się gryć z KPNem tam gdzie nagina, tworzy lub łamie prawo, mogę sobie żartować z ich wysiłków polegających na dostosowaniu granic Parku do migracji, nieswiadomej ich aktywnej i scisłej ochrony, nierozumnej fauny, ale w tym wypadku fakty są inne...
18 lat hucpy wokół rozbudowy wykonywali tzw. srekolodzy (ups, przejęzyczenie!) i Lasy Państwowe.
Nie chce mi się opisywać historii tego konfliktu, ale zwrócę tylko uwagę, że jak trzeba było znaleć inwestorów, którzy kupią wyciąg w Szklarskiej i doprowadzą go do poziomu rentownosci i stanu technicznego, ktory nie będzie groził tragedią, to się im obiecało korzystanie z nartostrad (również w stanie horrorowym) i prespektywy rozwoju. Austryjacy zgodnie z prawem i procedurami uzyskali wszystkie pozwolenia na budowę wyciągu w kierunku Łabskiego Szczytu (wydając na projekty i ekspertyzy niemałą forsę), ale w momencie, kiedy już miały rozpoczynać się prace, przybiegli ekolodzy, którzy przekonywali, że wyciąg w tym miejscu to katastrofa, a wyciąg na wiąteczny Kamień to dobrodziejstwo. Jak nienawykli do polskich realiów, inwestorzy się zgodzili, mysląc naiwnie, że mają do czynienia z kims fachowym i uczciwym, to zaczęło się "blokowanie" dobrodziejstwa.
Do porozumień, ustaleń, podpisów, zgód dochodziło w ciagu tych lat kilkakrotnie, ale... ale są "istoty wszystkie" i urzędy w naszym kraju, które nie szanują własnego honoru, słowa, a co dopiero podpisanego dokumentu...
Potem zmieniło sie prawo i ktos (przecież nie Austryjacy) ustalił, że nartostrada ze względu na bezpieczeństwo powinna mieć taką, a nie inną szerokosć, więc trzeba albo wyciąć trochę drzew, albo wszystko zamknąć i zalesić... Nie jestem mieszkańcem narciarskiego kurortu, więc mnie osobiscie takie wyjscie nie przeraża
...
W ubiegłym roku wygasała dzierżawa terenów i spółka musiała podjąć decyzję, czy ją przedłużać, czy też dać sobie spokój... i ktos tam nad pięknym modrym Dunajem w końcu stwierdził, że skoro w Szklarskiej NIE DA się wybudować wyciągu, a także korzystanie z dotychczasowych nartostrad w swietle prawa jest NIELEGALNE, to chyba trzeba zwijać interesy i ew. przeniesć je do jakiegos mniej dzikiego kraju... Decyzja była kulturalna i spokojna, bez targania po sądach, bez medialnych fajerwerków... po prostu... nie? to nie...
W ubieglym roku nagle kilkaset osób w Szklarskiej Porębie wyobraziło sobie, jak spędzą następne swięta bez głupich, hałasliwych, marudnych i nieuswiadomionych ekologicznie, narciarzy. Bez tego prymitywnego tłumu, za to w ciszy i spokoju, pod zalesioną i cichutką Szrenicą, gdzie trzech przyrodnków i jeden fotograf zrobią sobie wegetariańskie kanapki ze szczawiu. To, co sobie wyobrazili było mało przyjemne i najpierw nacisnęli na swoje lokalne władze, a potem także na Lasy Państwowe, żeby przestać dziamać, tylko cos raz na dwadziescia lat zrobić.
Tak tylko powtórzę, że narciarstwa wyciągowego osobiscie nie uprawiam, nie lubię i nartostrady mnie nie podniecają... Uważam tylko, że jesli ktos chce mnie uszczęsliwiać na siłę to nie powinien używać argumentów, że Czesi, Słowacy, Austryjacy, Włosi, Szwajcarzy i setki innych narodowosci to idioci, że ich góry są płaskie i zasmiecone, a ich ochrona przyrody skończyła się jałową i spaloną ziemią. To jest sedno.
P.S. To szczęscie poznać kilku ekohisteryków. Dzięki temu wyrobia się pogląd na temat ich niekompetencji i czekistowskich charakterów, a przede wszystkim ich nieuzasadnionego poczucia wyższosci
.